Piękny to był zachód, a przede wszystkim wietrzny. Liczyłem na to, że Słońce przechodząc przez tą wąską przerwę w chmurach nad samym horyzontem mocniej podświetli chmury, jednak (o czym przekonałem się robiąc później zdjęcia z długim tele) tuż nad samym horyzontem, dużo ode mnie dalej, również były chmury. Zatem zamiast eksplozji kolorów było ledwie nimi liźnięcie. Dobre i to.
Ok 2:00 a.m. 03.07.2025 r. Zbliżał się już wschód, chociaż podczas białych nocy było już i tak wystarczająco dużo światła. Obłoki srebrzyste jarzyły się wyraźnie odcinając od ciemniejszego nieba.
Magiczne niemal chwile, gdy z minuty na minutę zmieniają się warunki oświetleniowe a umysł wyuczony dostrzegać takie niuanse widzi inne kolory na chmurach niż przed momentem, inne światło układające się na falach i ciężko wybrać, który moment jest lepszy skoro każdy jest piękny…
Trafił mi się wyjątkowo nieciekawy zachód nad morzem w Ostrowie k. Karwi. Wysokie chmury przesłoniły Słońce sprawiając, że światło było mdłe i wyjątkowo nieatrakcyjne. Jednak nawet w takich warunkach warto było poczekać. Tuż po zachodzie, promienie słoneczne Słońca skrytego już za horyzontem, podświetliły chmury na chwilę czyniąc niebo pięknym 🙂
Niemal cały dzień padało i śledziłem prognozy bez nadziei na złoty zachód. Jednak gdy tylko pojawiła się szansa na dziurę w chmurach, pojechałem spróbować. Na miejscu było szaro, buro i październikowo, do czasu aż na raptem 2 min zrobiło się świetliście i kolorowo.
Deszczowa Zatoka Pucka w okolicach Osłonina. Wybrałem się w lokalizację w przerwie pomiędzy opadami, licząc na określone warunki i atmosferę. Udało się.
Czekałem w tym miejscu blisko godzinę pod parasolem, aż przestanie lać i w międzyczasie, balansując plecakiem, torbą z filtrami w jednej i parasolką w drugiej dłoni, starałem się w tzw. międzyczasie ustawić jakiś kadr. Ja co prawda trochę zmokłem, ale sprzęt nie zamókł.
Kto powiedział, że zdjęcia można robić tylko podczas ładnej pogody? 🙂